Kurnik

Babo

Radosnych Świąt!

Trochę śniega tobie posyłam żeby ty poczuła magie Świont
i choinke tyż

A dzienkujem pieknie i do nozkow sie klaniem szanowny Pani

Snieg to ja bardzo lubiem i za choinkem tyz niek CI panbuk wynagrodzi abo jajkow przyniese

Choinki mialam nie miec bo chopok do lojca pojechal a lo siebie i kurek to mialam igliwia wysypac pachnacego i zawiesic sznury ze swiatelkami coby se migaly i jusz

Igliwie zem i tak wysypala coby se kurki znosily na to jajkow i tera jajka pachnace som.

Przychodzic mozna szanowne forumowicze i jajka swiezutkie kupowac jak po robieniu ciast i smakolykow swiontecznych we spizarni pusto jes.

No i proszem bardzo zeby zachodzili do chaupy abo doplywali od zatoki na czym bonc i kupowali, bo jak nie to bedzieta mieli mie na sumieniu bo szczego bede zyc jak jajkow nik nie kupi?????

a dzinkujem piknie, sfoje fajerwerki zem przespala bo babie co roboty ma w dzien duzo sen potrebniejszy nad hulanki i sfawole.

A ADmince zyczem szyckiego co szanownej osobie miastowej potrzeba, a o czym jo mogem nie wiedziec no i inszych rzeczy jak duzo zdrwia , swizego powietrza, czasu na wywczasunki i serdecznosci lod inszych ludzi

ajusci

Luxusa mam jednego, wszystkie inne luxusy to imitacje...
Pozdrawiam w Nowym Roku

jo zem luxusa znowusz dostala na swinta lot znajomych z miasta

jes w kostce i pachnie i myje sie takim szycko - siebie zem umyla , i burka siersc i kota bede myc jak se kupiem - taki luxus to porzyteczny jes szczegolnie jak sie ladnie pieni

iiiiiiiiiiiiiiiiiiii tam...co to za luxus znowu...ściema jakaś...

a...dostałam mydełko od gości jednych ...
różane, leży sobie w szafie z pościelą, bo mi go szkoda zużyć...
pachnie bosko, bardzo delikatnie...i cała szafa też ...

a jak Fionce wszystek zapach z mydelka wejdzie w posciel to z mydelka bedzie kostka bezzapachowek tuszczu - jakby wycietego swini z boczku

mydelka som coby se je spienic we wodzie i tom pianom siem smarowac - tak mie te miastowe kumy gadaly i nawet zem se zapisala , coby nik nie gadal c baby siem na mydelkach nei znajom

ajusci

Nie przeszkadza...jak zapach straci to zetrę na tarełku i będę pięty moczyć po lecie, na razie jest świeżutkie i aromat ma cudowny.
Mydła są różne...

kiedy byłam na zlocie forumowym w Krakowie trafiłyśmy na sklepik gdzie mogłam wytrzymać zaledwie kilka minut, bo wszystko tam pachniało bardzo silnie...ale przez chwilę po napawałam się zapachami mydełek rozmaitych o kosmicznych kształtach i formach.
straszny zawrót głowy był...podobały mi się zapachy drzewa sandałowego i truskawkowe...ale na te truskawki to ja chyba skazana jestem dożywotnio...
jedna z koleżanek znalazła sklep tej firmy w Wawce i ma stałe zaopatrzenie...
a mnie tak kusiło ostatnio...na opium...

tylko...hmmm...nie wiem czy to można podciągnąć pod aromaterapię...

to widac taka moda jes na te sklepy - w Kielcach tez takie som - ale skaranie vboskie jakie te mydelka drogie, tak jakby ze zlota zrobione

No w porównaniu do mydełek toaletowych rzeczywiście cenowo odstają...
ale ja i tak bym się takim nie myła, tylko na nie gapiła...
no i wąchała... na dłużej starczy... ;)
Kupiłam sobie ostatnio krem, ten z Q10, bo mam przesuszoną skórę na twarzy...nawilżający znaczy.
Posmarowałam się raz i na drugi dzień patrzeć na siebie nie mogłam...uczulenie...
postanowiłam przeczekać i pomęczyć skórę (swoją i proszę bez skojarzeń)
po kolejnym użyciu to samo a nawet jeszcze gorzej...
Muszę Siostrze której oddać, bo co się ma u mnie starzeć...
smaruję się teraz takim z Biedronki, za 6,50 zdaje się, ale przynajmniej nie ma witamin, retinoli i innych szkodliwych dodatków, a cera po nim jak aksamit...

no widzi Fionka !

ja znowusz kiedys doswiadczylam czegos inszego jezeli chodzi o rzeczywiste wartosci drogich rzeczy -

kota zem leczyla i lekarz za trzasniecie drzwi chcial 250$ (770zl) czyli tyle ile moj zasilek tygodniowy wtedy wynosil , do tego mialy byc leki tez za podobne pieniadze.

PO tygodniu do kontroli za troche mniej - ze niby druga wizyta i z tym samym sie przychodzi - noi zmiana lekow (te poprxzednie do kosza) - tez bardzo drogi zestaw. Tu juz se kazalam dac gwarancje ze napewno pomoga - na pismie , albo zeby dali probki a jak pomoze to wykupie leki . Nie zgodzili sie , mnie zbesztali ze sie ze zdrowiem kota bawie - ja se nie dalam i im powiedzialam co o nich z kolei mysle i kazalam se diagnoze po lacinie powiedziac. Jak zem to uslyszala tak zem wyszla stamtad , poszlam do apteki i po rozmowie z panem w aptece kupilam cos za 15$ (45zl) co kotu pomoglo w ciagu nastepnych dni.

Nie wszystko co drogie jest dobre.
Używam czasem zwyczajnego Nivea, albo maści z wit. A, zwykłego mydła.
Piękniejsza już nie będę, nawet po zakupie mazideł z górnej półki cenowej

Baba napisał:

kota zem leczyla i lekarz za trzasniecie drzwi chcial 250$ (770zl)

Włos się zjeżył, w Polsce taniocha! Leczyłam piesa, sterylizowałam kotkę,
koszt wszystkiego to jakieś 600 zł.

no niestety, ceby sa takie , ze ja mam permanentnie zjezone wlsoy , az mi sie chustka podnosi

tez bylam w Polsce kiedys z kotami i wtedy pamietam za badanie ultrasonografem zaplacilam 15 zl, za badanie krwi i moczu po 10 zl.

Zreszta z leczeniem ludzi tez jest podobnie - wizyta u specjalisty : w Polsce - 80-100zl i siedzi sie tak dlugo jak dlugo lekarz rozmawia z pacjentem itd.

Tutaj wizyta u specjalisty - 200$ (600zl) za amximum 30 minut , a za 100$ (300zl) nie mozan byc dluzej niz 15 minut jesli czas sie konczy to lekarz wyznacza naastepna wizyte - mowi ze o tym to juz porozmawaimy nastepnym razem i wyprowadza (doslownie) z gabinetu i czesc.

Zoperowanie tzw carpal tunnel kosztuje w POslce 100zl a tutaj sam anestezjolog kosztuje okolo 2000$ czyli 6000zl.

Zwykłej nivejki używam do ust od lat, nie ma nic lepszego, żadne sztyfty, szminki ochronne...tylko nivea lub zwykła wazelina...
U mnie to nie jest problem, że nie będę piękniejsza, może tylko mniej brzydka..?
Te z wyższych półek kosmetyki wywołują u mnie takie efekty, że już lepiej spotkać zombie, mniejszy stres...
ale nic to, strzeliłam sobie fotkę ostatnio, miała służyć odreagowaniu po fotkach dowodowych jakie strzeliła mi zaprzyjaźniona Pani Fotograf...
stiuningowałam ją sobie i wyglądam nawet przyzwoicie...

co do cen w gabinetach lekarskich to się nie będę wypowiadać, bo mam mieć jutro (dziś właściwie) dobry dzień ...
Luxus ostatnio dentystkę odwiedza...

na zjeżone włosy dobra odżywka..."oto jest odżywka, już rośnie mi grzywka"....

a ... idę spać, bo od rana gramy z Owsiakiem...

eeeeeeee, nie to zebym sklamala , ale sie pogubilam z zerami

ta operacja na carpal tunnel kosztuje w POlsce 1000zl ( nie 100zl) od nadgarstka

a jak o mazidla chodzi to ja ich nie uzywam albo rzadko, bo grubom mam skore i zawsze mialam ja tlustom to w starszym wieku innym skora schnie na wior a mnie podsycha do normalengo stanu

Pogubić się można i w porównaniach...
w Polsce najniższe wynagrodzenie miesięczne wynosi od stycznia 1600 złotych.
W Australii na koniec 2011 roku wynosiło 2500$, nie znalazłam nowszych danych, może wiesz jakie jest teraz??
Trudno porównać ceny zabiegów medycznych nie porównując zarobków...

ja takich informacji nie posiadam,

wiem tylko ze wiele lat temu to monimum socjalne bylo 19.000 na rok, w tym czasie moj zasilek wynosil okolo 15 000.

Dlatego ja korzystam z wszelkich uslug medycznych w POlsce , bo tutaj tobym chodzila slepa, bezzebna i nie wiem w ogole czy bym chodzila.

Dlatego tez nie pisalam ze wizyta u weterynarza kosztuje tyle i tyle, tylko ze to co musialam mu zaplacic za wizyte kosztowalo mnie cala tygodniowke. Poza tym , wg danych statystycznych srednia placa w Polsce wynosi 3000zl natomiast wiadomo jak srednia jest niewymierna. W srednia wchodza tez ogromne zarobki politykow , milionerow , i innych bankowcow i tej calej innej halastry ktora zarabia naprawde duzo, natomiast ta szara masa, ludzie pracujacy w malo i srednio zarabiajacym sektorze zarabiaja tyle, ze im albo starcza na podstawowe potrzeby albo nie. Takie wizyty u weterynarza zalatwia sie wiec kosztem czegos innego, albo sie nie ma zwierzakow - proste. NIe ma co porownywac zarobkow tez , bo trzeba by porownywac zarobki na tle cen w danym kraju, czyli co za to mozna praktycznie kupic , i na co sobie mozna pozwolic. Moj Ojciec zyje za okolo 40% swojej emerytury. Jedna z moich kolezanek - troje w rodzinie , w tym dorastajacy chlopak, maja tez samochod, maz prajcuje , ona nie , twierdzila , ze musi miec na zycie i wszystkie oplaty w tym oplaty zwiazane z samochodem i szkola syna okolo 50zl /dzien, czyli na podstawowe zycie wystarczalo Jej 1500zl na miesiac. Jesli miala nadwyzke to albo na cos odkladali, albo wydawali na insze frukta, ktore od czasu do czasu potrzebowali, albo po prostu chcieli. U nas pelna renta wynosi okolo 300$na tydzien a rzadko znajdzie sie mieszaknie ponizej 300$ tygodniowo. Wielu emerytow mieszka na kempingach.

No toteż właśnie, ceny są uzależnione od zarobków...uzależnione to nie jest to słowo o które mi chodziło, ale wiesz o co chodzi.
50 złotych dziennie na życie z opłatami?? hehehehe bajeczka...nie wierz w to. Ja na 4-osobową rodzinę wydaję na samo jedzenie dziennie średnio licząc i bez szaleństw około 40 złotych, z tym, że żadne tam kawiory i szampany, sama racjonalna żywność na przeżycie. Jakby doszły jeszcze jakieś frukty, które musiałabym Potworom kupować to nie wiem czy bym się w tej 50-tce zmieściła...ale, że jabłka obrodziły, więc aż tyle się nie wydaje, a jeśli już to nie codziennie.
Jakaś chemia do domu też jest potrzebna, pasty do zębów, butów, mydła, proszki, płyny, kosmetyki.
Nie codziennie, ale może raz na 2 tygodnie...
Jakiś but, ciuch, dzieci rosną...niektóre jak głoopie jakie...
Do tego jakieś rozrywki, biwaki harcerskie dla Potworów, za które nie tylko trzeba zapłacić, ale dać w kieszeń na przejazd i dać w plecak jeszcze coś do żarła, nie lubią skubańce głodować. Paliwo do smoka, do pracy trzeba wszak czymś jeździć, wozić materiały itp. poza tym od czasu do czasu trafia się wyprawa, a to po kamyki, a to poszaleć w terenie...wtedy żre więcej.
Do tego opłaty za mieszkanie z ogrzewaniem, około 450 miesięcznie, tv i internet około 100, gaz 100 średnio, energia też około 100...
to tylko z tego małego mieszkanka miejskiego...a gdzie koszty domu??
Może jakieś wczasy, obozy...
O średniej płacy zapomnij, zatrudnionemu płaci się głodową i niech się cieszy, że ma pracę i ubezpieczenia, które może sobie i tak w kant włożyć jeśli naprawdę zachoruje.
Gdyby nie to, że pracujemy na siebie sami ...szkoda gadać, ostatniego szefa zwolniłam bo nie dawał zarobić i nie bił się o pracownika...