Dzikość nieujarzmiona

Rozmawiałyśmy o dzikuskach i myślałam, że właściwie nie trzeba nowego tematu, ale dziś znalazłam jeszcze kilka fotek, które nie pasują do ptasiego karmnika...
chociaż...zobaczymy...


no...tutaj dzikość ujarzmiona flaszkami mleka, te do karmnika pasują, ale nie są z ptakami...




Moje Potworki karmiły sarenkę, także królisie malutkie, pawie, gęsi i co ino...
to gospodarstwo agroturystyczne "Agromurena" w Gryfowie gdzie  sypialiśmy kiedyś podczas Lwóweckiego Lata Agatowego, od Lwówka to jakieś 8 kilometrów może, a bardzo przyjemne miejsce, czyściutko, pełen wypas, po drugiej stronie drogi dwa duże rybne stawy i dobra baza wypadowa na wycieczki po Dolnym Śląsku.
A na podwórku mini zoo z miłosiernego serca stworzone, ludzie zwyczajnie podrzucają gospodarzom znalezione dzikie zwierzaki...

a tutaj moje...schadzka wiewiórów...

Znalazłam liska...
podczas pobytu w kamieniołomie bazaltu w Lubiechowej siadłam sobie z książką za kampingiem i cichutko siedziałam, w pewnej chwili usłyszałam spadające kamyki ze ściany...
spojrzałam i zobaczyłam go...szedł sobie powoli, rozglądając się...nie zauważył mnie w pierwszej chwili i przeszedł obok o jakieś 3 metry...
Dopiero kiedy wszedł na przeciwległą ścianę rozejrzał się po okolicy...trochę się spłoszył, ale nie ruszałam się nadal, więc uznał mnie za obiekt niegroźny...
aparat zdążyłam podjąć kiedy nie patrzył...

Fajna fota    lisek słodziutki   

No fajny...później zostawialiśmy mu jadło rozmaite i mleko ...
czyścił miseczki dokładnie...

Tym razem upolowany obiektywem przez Luxusa zajączek, w środku miasta prawie,
w Piekarach Śląskich na hałdzie górniczej...
myślał, że jak uszy po sobie położy to go Luxus nie zobaczy...
zobaczył...
gdzieś go już tu wklejałam, ale nie wiem gdzie...